„W gnieździe uplecionym z ciała
żył ptak
bił skrzydłami o serce
nazywaliśmy go najczęściej: niepokój
a czasem: miłość” Zbigniew Herbert
Pierwsze uderzenie.
Cichy jęk wydostał się z ust
kobiety. Przyszła tutaj, znowu. Z powodu chęci zapomnienia,
odrzucenia własnych prawd i domysłów, zmasakrowania starych
wspomnień. Trening dawał jej ukojenie.
Drugie uderzenie.
To za wszystkie krzywdy, za
niezrozumiałe pożegnania, za obelgi. Za jego obecność, której
tak naprawdę nigdy nie było. I za własną głupotę.
Trzecie uderzenie.
Zachciało jej się płakać, chciała
krzyczeć, lecz stłumiła emocje w sobie. Obiecała, że będzie
silna. Niestety każde: jesteś irytująca, powracało do niej
niczym mantra.
Czwarte uderzenie.
Całkowity przełom w pokucie, jaką
odbywała. Nabrała pewności i chęci na dalsze katowanie swojego
ciała. Potrzebowała bólu — swoistego ukojenia, ostoi, bo tylko
to jej dawał. Nigdy jednak nie zaznała spokoju na stałe.
Piąte uderzenie.
Powrócił koszmar, o którym chciała
zapomnieć. Przecież to była tylko głupia, młodzieńcza miłość.
Tylko kilka zalotnych spojrzeń, tylko kilka zimnych słów. Tylko
jedno: dziękuję.
Szóste uderzenie.
Krew spłynęła z
jej dłoni, lądując na brudnej ziemi. Zagryzła mocno wargę, tępo
wpatrując się w pal przed sobą. Półmetek cierpienia już za nią,
tak niewiele zostało do końca.
Siódme uderzenie.
Promieniujący ból przeszedł przez
ciało, zazgrzytała zębami, nie wydając żadnego dźwięku.
Stłumiła krzyk. Tak samo chciała stłumić uczucia, burzę emocji
tlących się w środku. Już niewiele...
Ósme
uderzenie.
Oparła się o pal, wycierając pot
zmieszany z juchą ze swojego czoła. Zmarszczyła brwi, popadając
w depresyjny stan. Potrzebowała go, tu, teraz, zaraz.
Dziewiąte uderzenie.
Powoli odchodziła od zmysłów.
Dochodziła do końca. Nie mogła się teraz poddać.
Dziesiąte uderzenie.
Ostatnie. Jej codzienny, pokutny rytuał
dobiegł końca. Dzięki niemu zachowała pozorną trzeźwość
umysłu. Dzięki niemu przetrwała. Przez niego stała się królową.
Królową własnego cierpienia, zniewolonej duszy.
A to wszystko przez niespełnioną
miłość.